Translate

Obserwatorzy

ZAPRASZAM

Gościu, siądź pod mym liściem, a odpoczni sobie!
Nie dójdzie cię tu słońce, przyrzekam ja tobie,
Choć się nawysszej wzbije, a proste promienie
Ściągną pod swoje drzewa rozstrzelane cienie.

Jan Kochanowski

Rozgosc sie u mnie gosciu znany lub tez nie. Mam nadzieje ze bedzie Ci u mnie milo. Jesli tak sie stanie nie zapomnij zostawic po sobie sladu w postaci komentarza, ktory jest najmilsza nagroda za moja prace. Z gory dziekuje

APEL

Zdecydujmy się na kupno prezentów od drobnych przedsiębiorców, ze sklepu z rękodziełem, od sąsiada, który robi wszystko, aby utrzymać swój sklepik, od przyjaciółki, która wytwarza niepowtarzalne rzeczy, od tego, który oparł się globalizacji w naszych okolicach... Zróbmy tak, aby nasze pieniądze dotarły do zwykłych ludzi, którzy ich potrzebują, nie do firm międzynarodowych i wielkich przedsiębiorców, którzy płacą zbyt mało swoim pracownikom i przemieszczają firmy w inny koniec świata... robiąc tak więcej osób będzie mogło przeżyć rok i utrzymać chociaż siebie,nie mówiąc o utrzymaniu rodziny. Jeśli się zgadzasz, skopiuj to i wklej na swojej tablicy.

poniedziałek, 4 kwietnia 2011

156.POZEGNANIE

W czwartek odszedl od nas nasz ukochany kot Shrek. Mial niespelna dwa lata. Urodzil sie u nas w domu i cale zycie spedzil z nami.W czwartek stala sie tragedia...wrocil do domu po jednym ze swoich wloczykijskich wypadow..nie bylo go tym razem 3 dni co juz mu sie wczesniej zdazalo...tym razem wrocil bez polowy lapki...podejrzewamy ze musial polesc w strone lotniska i zlapac sie we wnyki rozstawiane na kroliki, ktore zagrazaja bezpieczenstwu lotow...najprawdopodobniej sam odgryz sobie lape, zeby sie uwolnic i wrocic do domu po pomoc...nasz weterynarz nie umial pomoc...podal mu tylko leki przeciwbolowe i kazal jechac do specjalisty....wybralismy klinike weterynaryjna, bo tam sa wszyscy specjalisci ,sale operacyjne itp...juz w samochodzie wiedzialam ze jest zle ,bo smrod od rany byl okropny...podejrzewalam gangrene,ale na miejscu okazalo sie ze jest tragicznie...lapki nie dalo by sie uratowac...trzeba ja bylo amputowac lacznie z lopatka...do tego sepsa,wiec lekarze nie dali zadnej gwarancji ze Shrek przezyje operacje lub ze w ogole wroci do zdrowia...wiadomo jakie sa rokowania dla sepsy...podjelismy chyba najtrudniejsza decyzje naszego zycia i poprosilismy o uspienie naszego ulubienca...
czuje sie jak morderca...

12 komentarzy:

  1. Agnieszka jest mi strasznie przykro :* wyobrażam sobie jak ciężko musi być też dzieciom. Ja staciłam swojego Tostera w tamtym roku, zaglądał do sąsiadów piętro niżej na balkonie, bo tam psy były i spadł z 4 piętra...pech chciał że na schody piwniczne...też się nie dało już nic zrobić - i mimo, że mnie w polsce nie było juz to ryczałam jak bóbr. Trzymaj się cieplutko :*:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi przykro... musisz sobie wytłumaczyć, że skróciłaś jego męczarnie... dzięki temu krócej cierpiał... ja też straciłam w minionym roku dwa kotki - i o wiele lepiej przeżyłam szybką śmierć Rodzynki niż trwającą 4 dni męczarnię Myszego... tak było po prostu lepiej - po co miał cierpieć niepotrzebnie?

    http://anek73.blox.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Kotek jest już za Tęczowym Mostem - to Wam teraz jest trudno. To była jedyna możliwa decyzja, nie miej wyrzutów sumienia. Wychodzące koty zawsze są narażone na niebezpieczeństwo. Piszę nieskładnie, bo wróciły wspomnienia śmierci mojej kotki 8 lat temu: na moich oczach została zagryziona przez psa.

    OdpowiedzUsuń
  4. dziekuje wam za slowa pocieszenia
    Anek73-ja wiem ze skrocilismy jego cierpienie,bo nawet gdyby nie sepsa to jak wygladalo by jego zycie bez calej lapki?nie mogl by chodzic wiec by sie meczyl
    oslun-wspolczuje ci bardzo bo to musialo byc straszne;wiem jak zareagowaly moje dzieci na widok Shreka bez lapki;oszczedzilismy im widoku ciala i oddalismy go do spalenia(klinika weterynaryjna sie tym zajela);starsze dzieci rozumieja ,ze to bylo dla niego najlepsze,ale dorosly juz Maciej plakal jak male dziecko;Bella ciagle chodzi i go szuka pomialkujac smutno...

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo mi przykro Aguś, niestety tak czasem jest że musimy podjąć taką trudną decyzję. Wyobrażam sobie jak ci smutno i ciężko, ale pomyśl że teraz mu lepiej bez cierpienia i bólu, że nie było wyjścia. Tulę cię mocno :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak mi przykro, uwielbiam koty i wiem jak musi Ci być smutno, biedny kotek przynajmniej już nie cierpi.

    OdpowiedzUsuń
  7. Przytulam mocno. To strasznie trudne decydować o życiu kogoś, kogo się mocno kochało :(

    OdpowiedzUsuń
  8. ja również współczuję, biedny koteczek :((( też jestem kociarą, moja starsza kotka (15 l.) ma raka i leczymy ją na chemioterapii, bidulkę...
    pozdrawiam Cię!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ściskam Cię serdecznie. Wiem co czujesz, bo sama kiedyś musiałam podjąć taka decyzję, aby skrócić cierpienia, mojemu dobermanowi. Pociesz się , że już nie cierpi, nic go nie boli. Wybrałaś najlepsze dla niego rozwiązanie, a ból uleczy upływ czasu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Aguś bardzo mi przykro że musiałaś podjąć taką decyzję .Ale też bardzo żal mi kotka który by cierpiał bez waszej pomocy. Też mam kociambra i wiem jak można się do futra przywiązać. Przytulam mocno , mocno .

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo mi przykro i szczerze Ci współczuję. Pożegnania z ukochanymi zwierzakami są bardzo trudne, przyżyłam ich już kilka, ostatnie w lutym... Przytulam Cię mocno...

    OdpowiedzUsuń