Translate

Obserwatorzy

ZAPRASZAM

Gościu, siądź pod mym liściem, a odpoczni sobie!
Nie dójdzie cię tu słońce, przyrzekam ja tobie,
Choć się nawysszej wzbije, a proste promienie
Ściągną pod swoje drzewa rozstrzelane cienie.

Jan Kochanowski

Rozgosc sie u mnie gosciu znany lub tez nie. Mam nadzieje ze bedzie Ci u mnie milo. Jesli tak sie stanie nie zapomnij zostawic po sobie sladu w postaci komentarza, ktory jest najmilsza nagroda za moja prace. Z gory dziekuje

APEL

Zdecydujmy się na kupno prezentów od drobnych przedsiębiorców, ze sklepu z rękodziełem, od sąsiada, który robi wszystko, aby utrzymać swój sklepik, od przyjaciółki, która wytwarza niepowtarzalne rzeczy, od tego, który oparł się globalizacji w naszych okolicach... Zróbmy tak, aby nasze pieniądze dotarły do zwykłych ludzi, którzy ich potrzebują, nie do firm międzynarodowych i wielkich przedsiębiorców, którzy płacą zbyt mało swoim pracownikom i przemieszczają firmy w inny koniec świata... robiąc tak więcej osób będzie mogło przeżyć rok i utrzymać chociaż siebie,nie mówiąc o utrzymaniu rodziny. Jeśli się zgadzasz, skopiuj to i wklej na swojej tablicy.

środa, 29 grudnia 2010

82.A JEDNAK BYL PRZEMARSZ WOJSK...I PREZENTY

Jak mowi przyslowie : "Jak nie straczka to urok albo przemarsz wojsk". U nas bylo wszystko na raz i stad moje znikniecie z eteru. Juz w poprzedni wtorek w polowie dnia pracy stracilam glos i zaczelo mnie zimnem telepac.Synek odwiozl mnie do domu i zaleglam w betach.PM od razu chcial do znachora zawiesc ale gdzie tam ja przeciez lepiej wiem ,ze to tylko grypa...Moze i to byla grypa ale gdyby nie pomoc rodziny to na wigilie bylby sledz ze sloika ...Na szczescie ja nie lubie zapierdzielac w wigilie i zwasze to co mozna robie wczesniej...pierogi mialam zamrozone i kapuste z grzybami zawekowana...to samo z bigosem...Starsza corcia zrobila salatke jarzynowa a PM pod moim nadzorem rybe po grecku i sledzie,ktorych ja smaku nawet nie czulam ...nie mowiac juz nic o innych potrawach....no tak jakbym siano jadla a raczej skubala....Dobrze ze choc moja mama stanela na wysokosci zadania i po raz pierwszy od lat reke swoja do wigili przylozyla i do naszych swiat w ogole...Przyjechala duzo wczesniej a nie jak zwykle "na gotowe" i pogotowala pierogi,ziemniaki i rybe posmazyla i w ogole...no i ciasta przywiozla,bo ja w tym roku tylko gotowany sernik i chatke puchatka walnelam jakims cudem....a na wigilii jeszcze gosci mielismy niespodziewanych,bo sie nasi znajomi straszebnie poklocili i nie wiadomo jak to sie skonczy,wiec przygarnelismy naszego kumla i jego tate do nas na wigilie....a ja siedzialam przy tym stole z marzeniem jedynym aby wszyscy sobie juz poszli w pizdu...ja tylko chcialam sie znowu polozyc...pierwszy dzien swiat tez spedzilam lezac ...i nagle w nocy musialm ozdrowiec...PM o 2 rano mnie obudzil z pytaniem czy sie dobrze czuje...warknelam na niego ze wcale sie dobrze nie czuje i po kij mnie budzi jak tylko co udalo mi sie zasnac...a on mi na to ze chyba kominek jest nieszczelny ,bo mu sie strasznie w glowie kreci ..pobudzil wszystkich ale nikt z nas nie mial zawrotow glowy...na wszelki wypadek wywietrzylismy mieszkanie....minelo chyba z pol godziny jak PM zaczal wymiotowac z malymi przerwami az do rana...nasilily sie tez zawroty glowy tak ze nawet siedziec nie dal rady....w niedziele pogotowie i diagnoza...wirusowe zapalenie blednika rownowagi....dostal na miejscu zastrzyk i leki do domu...zjezdzilismy z synem pol Brukselii i nic nie ma....w koncu jakas mila pani aptekarka widzac ze chyba i ja za chwile jej padne pod drzwami,obdzwonila kilka kolejnych dyzurujacych aptek i w koncu udalo nam sie znalesc leki....kuzwa ludzie ja nawet nie wiedzialam ze w centrum europy sa takie zadupia....nie zeby na jakies wsi czy cos ...w Brukselii...niby cywilizowanym miescie...gdzie nawet przy 30 cm sniegu ulice sa czarne...a tu szok...male waskie uliczki ze jednym samochodem ciezko sie zmiescic ,masa ubitego sniegu i jeszcze trza sie z autobusem minac...na zawal prawie zeszlam....synus z prowizorycznym prawkiem ....bez doswiadczenia a ta bryka PM taka wielka...i kij z tego ze full wypas i naped na cztery kola i anty poslig i insze tam,jak miejsca nim...udalo sie ...bedzie z niego kierowiec i jak mi jakis egzaminator powie ze on jezdzic nie umie to go wlasnymi recyma ubije jak nic....PM czuje sie juz lepiej...leki dzialaja ino chodzi jakby byl pod wplywem....ale zeby nie bylo ze to juz tak cacy....najpierw wojne stoczyc musialam z nim ,bo te doktory belgijskie to sie "na gownie znaja"-slowa PM-"przeciez on sie kabanosem zatrul"...no nie wytrzymalam....nakazalam natychmiastowe zwleczenie dupy z kanapy i wyjad do naszego polskiego znachora...nic juz nie mowiac, ze ja sie coraz gorzej czuje i przy okazji tez z jego porady skorzystam...nasz rodziny znachor znajacy nas juz od lat tylu co w Belgii przebywamy, wysluchal PM ,ktory oczywiscie "zapomnial"dodac ze byl juz w pogotowiu i jeden doktor diagnoze postawil...potem ja powiedzialam reszte i pokazalam leki....doktorek przebadal raz jeszcze PM i puszczajac do mnie perskie oko stwierdzil ,ze " to moze byc i zatrucie, i zapalenie blednika a leki trzeba brac te co ma, bo polepsza samopoczucie"....malo sie nie udusilam ze smiechu....potem przyszla moja kolej....wiecie co,ja kocham tego naszego znachora za jego teksty...po badaniu mowi do PM "ty to bedziesz juz jutro zyl a z nia jest zle"...poczatek zapalenia pluc....antybityk w konskiej dawce co z nog mnie zwala....podejrzewam bardzo mocno,ze to specjalnie,zebym w lozku polezala...znachor do tego zdolny jest,jak go znam a on mnie i wie ze ja na miejscu nie posiedze jak mi tylko od tylko deko odelzy....
i takie to ci mialam kijowe swieta

Dziekuje wszystkim za zyczenia swiateczne i przepraszam ,ze sie nie odwidzieczylam w tym roku.
Wredulo ciesze sie ze prezencik dotarl,bo spedzalo to mi sen z powiek.Ja tez dostalam cudne prezenty wymiankowe.
Pierwszy od czesijednej z wymianki na ZR





i kilka szczegolow :
zawieszki z koralikow


haftowany obrazeczek -zawieszka


szydelkowy bucik-zawieszka



szydelkowy aniol -zawieszka



i kartka z zyczeniami






A drugi z wymianki u Lucyny ale nie wiem od kogo



i tez szczegoly
dwie sniezynki szydelkowe-zawieszki



i przecudne maskotki szydelkowe,ktore wieczorem robia za dekoracje swiateczna a w dzien dzieci mi je konfiskuja do zabawy



Obu moim mikolajam serdecznie dziekuje.Sliczne rzeczy stworzylyscie.Ozdoby zawisly na mojej choince,slodyczy nawet nie powochalam,bo dzieci je skonfiskowaly ale herbatki i kawusie juz prawie wypite.Raz jeszcze dzieki.
Swoje wypociny pokaze w innym wpisie,bo foty gdzies sie spaceruja po kompie i znalesc ich nie moge...

4 komentarze:

  1. Ilekroc Cie dowiedzam zawsze sobie mowie,ze nic mnie juz u Ciebie nie zaskoczy,a mimo to za kazdym razem kopara mi opada:)
    Przemarsz wojsk ze sraczka i kompletnym urwaniem dupy masz chyba srednio raz w tygodniu i niezmiennie sie dziwie,jakim cudem udaje Ci sie zachowac rownowage psychiczna.I ze nikogo jak dotychczac nie zabilas,mimo ze pewno nieraz jest blisko:)))
    Zajebiaszcze swieta,nie ma co,ja sie chociaz pochorowalam dopiero w drugi dzien swiat,przy czym dobilam sie sama osobiscie ale coz:) Mam nadzieje ze wszystko szybko wroci u Was do rownowagi,a swiezy kierowca potrafi zaskoczyc na plus;wiem co mowie:D Duzo zdrowia dla calej rodzinki:)Pozdrawiam cieplusio:)

    OdpowiedzUsuń
  2. oj biedna Ty...życzę szybkiego powrotu do zdrówka...buziaczki... :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Masakra! Faktycznie wszystko naraz...
    Życzę szybkiego powrotu do zdrowia, bez żadnych już dodatkowych atrakcji, myślę, że te już wyczerpałaś na ten rok!
    Gorąco pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Wymiankę Lucynkową jam popełniła - przyznaję się bez bicia. Przepraszam, że dopiero teraz się ujawniam... ale ja mam neta u córci i tak od przypadku do przypadku zaglądam.
    Mam nadzieję, że zdrowko już lepsze i życzę wszystkiego dobrego w nowym roku:)
    Basia

    OdpowiedzUsuń