Jak juz Wam pisalam ,zaraz po drodze "do celu" zajechalismy do Krakowa.Pogoda byla cudnista i jeszcze mialam to szczescie, ze trafilismy na jakis jarmark rekodziela.Zanim Babcia Vilemoo do nas dotarla to se zdziebeczko poogladalam.
W zachwyt totalny wpadlam na widok arrasow
i kowalstwa artystycznego(ceny mniej zachwycajace-kolyska kosztuje 3.5 tys zlotych polskich!!!!!)
Juz w sukiennicach
wpadly mi w oko bomki recznie malowane w roznych ksztaltach
i takie na wzor jajek Febrege.
I to by bylo tyle z miasta Kraka;archtektury tym razem pokazywac nie bede,ale raz jeszcze bardzo goraco chce podziekowac Babci Vil za milo spedzone chwile...do nastepnego....
W ODPOWIEDZI NA KOMENTARZE
Niemoc tworcza trwa nadal Kasienko a Tobie Agnieszko dziekuje za trzymanie kciukow.
Az mi się cieplutko na serduszku zrobiło i liczę na następne spotkanko:)Pozdrowienia dla całej rodzinki:)
OdpowiedzUsuń