Nie było mnie tu dość długo z racji wielu powodów. Po pierwsze chłop mój bym chory i przez tydzień leżał odłogiem. Wiadomo,ze chory chłop to gorzej niż wojna,bo oni już na ból głowy umierają. Leżał ci wiec on tak z mina wysoce cierpiącą i trzeba było nad nim skakać gorzej niż nad małym dzieckiem. Ale to kara za grzechy a dokładniej mówiąc za syf jaki mi w mojej przyszłej pracowni poczynił. Wymaga ona jeszcze gruntownego remontu(kiedyś tam w dalekiej przyszłości) ale już cześć rzeczy tam zniosłam. Poszłam z dziećmi do sklepu,wracam i mnie ścięło z nóg. PM postanowił pociągnąć dalej nowa elektrykę(oczywiście w moim pokoju) i zaczął pruć ściany,oczywiście niczego nie przykrywając. Ja nie wiem co we mnie wstąpiło,anioł chyba jakiś,bo normalnie to bym kilka kurw puściła,zjebała chłopa na pęczki a potem się poryczała ze złości. A ja potulnie zapytałam, czy on u ludzi tez tak remonty robi i nic nie przykrywa żeby się nie zakurzyło i nie zniszczyło?Podziałało jak kubeł zimnej wody. Nagle się cala rolka foli zabezpieczającej znalazła jakimś cudem(twierdził ze nie ma) i się dało...Po raz pierwszy od 20 lat małżeństwa nie gadałam z chłopem przez dzień cały. Obraziłam się śmiertelnie a on biedny nie wiedział co ma zrobić,bo to nie normalne ze ja się nie odzywam. Co się jednak wcześniej zakurzyło porządnie to już i tak była musztarda po obiedzie i kolejne generalne sprzątanie mnie nie ominęło. Reka mi znów posłuszeństwa odmawia,bo najpierw już przestał działać pierwszy zastrzyk a potem dostałam drugi. Zawsze po zastrzyku przez jakiś czas gorzej boli bo jednak igła zrusza trochę staw. Zaczyna być lepiej ale tez i ja tej biednej łapie odpocząć nie daje. Oprócz chronicznego generalnego sprzątania po wyczynach PM miałam jeszcze kilka dni nieprzerwanego prania i prasowania. Wnusio ma się urodzić pod koniec sierpnia a nie w połowie września. Poród będzie wywoływany wczesnej z powodu cukrzycy przyszłej mamy. Zaprosiłam wiec synusia na sprzątnięcie strychu i odnalezienie rzeczy dzidziusiowych. Potem to trzeba było wszystko poprać,poczyścić z kurzu zgromadzonego przez 5 lat a na koniec poprasować i zawieść młodym do domu. Przecież kołyski nie powiezie pociągiem. Cały poprzedni weekend prałam i prasowałam,ale dzidzia może się już rodzic dziś ,bo wszystko jest gotowe na jego przybycie. To tyle w kwestii usprawiedliwienia a teraz czas pokazać co udało mi się stworzyć pomiędzy szmata do podłogi a żelazkiem.
Najpierw szybki rzut oka na moj TUSAL-wy słoiczek
Teraz czas na spóźniony hafcik z nowego RR- Słownik butkowy. Ja nie wiem dlaczego ,ale ubzdurało mi się ze czas na wyhafcenie pierwszego obrazka jest do końca lipca. Nagle wiadomość,ze kanwa poprzedniczki juz do mnie leci. Najpierw spokojnie,bo pewnie ona taka szybka. Potem sprawdziłam i panika...mam tylko tydzień a ja w lesie z haftem. Z tego pospiechu tak się zgapiłam ze mój but jest wyhaftowany odwrotnie. tam gdzie powinien być ciemny fiolet jest jasny i vice versa.Trudno,tak tez nie jest źle.
Z rozpędu machnęłam od razu buciorki na kanwie k-reni i obie kanwy poleca w środę do polski(jutro nie dam rady dotrzeć na pocztę).
Moja kanwa trochę będzie opóźniona ale za to nadrobiłam z drugim obrazkiem. Mam nadzieje ze dziewczyny mi wybacza...
Poza tym udało mi się zrobić 6 kolejnych bombek
i zblizonka
A tak się prezentują wszystkie 19 bombek w plastikowym opakowaniu po storczyku(dostałam go od PM w listopadzie i opakowanie mi się tak spodobało ze je zachowałam a teraz jak znalazł)
Oprócz tego zaczęłam szyć nowe pokrowce na moja kanapę.Trochę już było widać na zdjęciach z bombkami ale pokażę wam już dwie gotowe poduchy
Nie wiem kiedy skończę szyć wszystkie,bo trochę ich jest (kanapa składa się z 3 części). Najważniejsze ze zaczęłam,bo przybierałam się do tego jak sojka za morze...
Zgaszam moje robotki do
Titanii choć powstały nie tylko w ten weekend
Prrrr szalona! :P
OdpowiedzUsuńpiękne gały w storczykowym opakowaniu.choinka bedzie zawalista. musisz koniecznie pokazac zdjecie koncowe jak beda juz wisiec.
z bombkami juz mnie za moment przegonisz mnie bo ja sie zatrzymuję nad niektorymi wzorkami i robie inne warianty :) wiec ja w swoim tempie robie.
w wakacje planuję przyśpieszyc bo to juz polowa roku!!!
fioletowy bucior w poprzek - rewelacja!
To miałaś trochę przebojów z mężem :P Ale to normalka ^^ Bombki prześliczne, świąteczne i jasne :) A wyszywanki - cudne, nawet w pomylonych kolorach :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Fajnie mieć pasję - robótki. I choć jest wiele innych rzeczy do zrobienia - jak w Twoim przypadku :) - choć parę chwil dziennie można skraść na ukochane hobby. Inspirujące :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPodziwiam: za tworczosc, lekkos pisania, caloksztalt. Pozdrawiam. Poczatkujaca w zmaganiach z xxx. http://zapiskitakowe.blox.pl/html
OdpowiedzUsuńBombeczki wyglądają rewelacyjnie... A nowego wyglądu kanapy jestem bardzo ciekawa. Wysłałam schemat
OdpowiedzUsuńKurczę, dodałam załączniki i wysłałam - sorki że tak bez słowa ;)
OdpowiedzUsuńno zobacz! a ja z terminem na 21 lipca jeszcze wózka nawet nie wyciągnęłam z piwnicy do wietrzenia, nie poprasowałam ciuszków upranych tydzień temu ani nawet torby do szpitala nie spakowałam ;) a tutaj termin odleglejszy i dziecko się już rodzić może :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i czekam razem z tobą na maleństwo!
aga
hafty bucikowe śliczne i szczerze mówiąc to Twój but z odwróconymi kolorami bardziej mi się podoba - napis jest czytelniejszy.
OdpowiedzUsuńBombeczki cudne - i tak jak u Titanii podziwiam umiejętność dziania na pięciu drutach :))
Obie będziecie miały cudne choinki - mam nadzieję, że wstawisz zdjęcie jak przyjdzie pora.
Hej.
OdpowiedzUsuńBabcie już tak mają. Dobrze że masz gdzie składować rzeczy. Bombki prześliczne. Super.
Aga Tys robot,a nie czlowiek...a termin RR jest do konca lipca,dobrze mialas zakodowane,tylko dziewczyny nadaly duze tempo,za co im chwala,przynajmniej szybciej ukonczymy...
OdpowiedzUsuńWspaniałe bombki no i bucik świetny!
OdpowiedzUsuń