Dobrze ze już ten nów nastał,bo mój podręczny słoiczek zaczynał pękać w szwach.Nie żeby nie wiem ile niteczek tam było,ale zabawiałam się znowu w farbowanie.Skutkiem tego jest duza ilość etykietek po mulinach.Słoiczek po chrzanie robi jako podręczny,bo ten duży udekorowany to tak nieporęcznie ze sobą ciągać na kanapę. Poza tym wiszące szpuleczki jakoś dziwnie przypadły do gustu kociakom i musiałam postawić słoik na wysokościach im niedostępnym(najwyższa polka biblioteczki).Tym sposobem przez miesiąc zbieram niteczki do małego słoika a potem je przepakowuje do docelowego.Mam lepsze rozeznanie ile tych odpadków naprodukowałam w ciągu miesiąca.Dobra czas na fotki.Na początek chrzanowy słoiczek
Jak widzicie przewaga etykietek nad niteczkami.Trochę to pościskane już było w tym maleństwie a tak się rozprostowało w dużym słoiku.
Słoik ma pojemność 400 ml a tez juz jest prawie pełny.Od następnego miesiąca zaczynam ściskać i jego zawartość.
Faktycznie szalejesz z tymi nitkami. Do końca tusalu będzie Ci chyba potrzebny jeszcze jeden duży słoik :)
OdpowiedzUsuńDokładnie -niteczkowe szaleństwo Cię owładnęło:)szalejesz z igiełką w ręku:)
OdpowiedzUsuńNie rozumiem tej zabawy mozecie mi wyjasnic o co w niej chodzi?
OdpowiedzUsuńMuszę brać z Ciebie przykład -koniecznie .
OdpowiedzUsuńWielki szacuneczek dla Ciebie za Twoje prace i czas ,który im poświęcasz :)
Pozdrawiam serdecznie