Ja pierdziu,czy już nie ma normalnych szpitali w tym posranym kraju?Czy tez może ja jestem jakaś nienormalna i zbyt dużo wymagam? Ale od początku...
Wczoraj rano, około godziny 8.15 dostałam SMS od Sary,ze już może wracać do domu.Dzwonie do niej zapytać czy już w tej chwili mam po nią przyjechać czy jak?Dowiedziałam się ,ze wypis ma być gotowy ok południa,wiec ustaliłyśmy,ze odbiorę maluchy o godz.12.00 ze szkoły i od razu po nią przyjadę.W szpitalu byłam przed trzynasta,ale wypis jeszcze nie był gotowy.Czekaliśmy tak do godziny prawie trzeciej.Zeszłam sobie na dymka ,wracam a moje dziecko STOI na korytarzu,bo ja z sali wyprosili.Pilnie niby potrzebowali łóżka dla innego pacjenta a wypisu jak nie było tak nie ma.Noz mi się w kieszeni otworzył i jasna krew zalała.Pielegniary siedzą na dupach i zęby susza ale żadna dupska nie ruszyła żeby po ten wypis pójść.Na kolejne moje pytanie o papiery dostałam odpowiedz ze już kilka razy dzwoniły do lekarza i co one więcej mogą? No ja nie wiem...pójść po te papiery czy zadzwonić po raz kolejny na ten przykład? Reakcji zero; nawet żadna się nie pofatygowała zadzwonić po raz kolejny.Zeszłam do recepcji zapytać o mediatora szpitalnego-na urlopie do 4 lipca;dyrektor oczywiście mocno zajęty(jak zwykle w podobnych przypadkach);pytam się paniusi wybitnie nieszczęśliwej,ze w ogóle musi udzielić jakiejkolwiek informacji,co ja mam zrobić w takim przypadku? Ona nie wie kto mi może pomoc.No wkurwiłam się na maxa i powiedziałam lasce ze jest tu jak dupa od srania od udzielania informacji na temat kompetentnego serwisu i lachy mi żadnej nie robi.No to zadzwoniła w końcu do głównego przełożonego personelu medycznego szpitala, który oczywiście był na zebraniu.Natomiast pani sekretarka powiedziała ze każde piętro szpitala ma swojego przełożonego personelu i żebym zażądała rozmowy z takowym.Wale wiec nazad na te 7 piętro i proszę o rozmowę z owym.NIE MA DZIŚ!!!! Nerwy mi już puściły i objechałam pielęgniarki od góry do dołu;o oczywiście wedle ich to one niczemu nie zawiniły ,bo to wina lekarza i proszę to jemu powiedzieć jak przyjdzie.No owszem to ze lekarz jeszcze nie przyszedł to nie ich wina ale to nie lekarz a one wyrzuciły moje dziecko na korytarz niespełna trzydzieści parę godzin po operacji nie dając nawet krzesła."Proszę nie krzyczeć tu jest szpital"-usłyszałam na co ja "No ja się właśnie zastanawiam czy aby na pewno? wydaje mi się ze w schronisku psy są lepiej traktowane niż wy traktujecie pacjentów.Ja tu jestem od 4 godzin z dwójka małych dzieci,które są już nota bene głodne i zmęczone,trzecie dziecko jest po operacji i nawet nie ma gdzie usiąść a ja mam niby nie krzyczeć i może jeszcze czekać cierpliwie do jutra aż ktoś raczy dupę ruszyć?No to w błędzie jesteście i to wielkim,bo jeśli za kwadrans nie będę miała papierów to wy będziecie mieć prasę na głowie i przestaniecie traktować ludzi jak śmieci"Od razu jedna z druga zaczęły gdzieś dzwonić i usłyszałam "lekarz już idzie" A JEDNAK MOŻNA JAK SIĘ CHCE...Doktorek na dzień dobry usłyszał ze jest niepoważny,ze przez niego moje dziecko od ponad godziny sterczy na korytarzu itp itd "ale przecież ja musiałem przygotować te papiery",udało mu się wtrącić pomiędzy potok zarzutów."Pan raczy żartować chyba...wypisanie na komputerze dwóch świstków zajęło panu 9 godzin? gratuluje efektywności pracy..."Pan się zburaczyl i już tylko wyjąkał ze w kopercie jest wypis,zwolnienie do szkoły i umówiona wizyta kontrolna.."mam nadzieje ze nie z panem"-nie mogłam się powstrzymać od złośliwości.Odkręciłam się na piecie i poszliśmy. Cos mnie jednak tknęło,żeby zajrzeć w ta kopertę a tam co widzę...zwolnienie lekarskie wypisane od 20/06/2001 do 06/06/2011.No cóż; z powrotem na gore...Pan doktor oczywiście już się zdążył ulotnić,wiec znowu musiałam czekać(tym razem krotko).Wziął te zwolnienie i wypisał nowe ale za te zwolnienie to już mogłabym go posadzić za kratki.Pominę milczeniem fakt ,ze na zwolnieniu nie ma pieczątki lekarza;jest tylko nazwisko i nr lekarza,ale nie tego co je faktycznie wypisał a jakiegoś innego,bo tego nazwisko spisałam z plakietki w czasie opieprzania go,bo zamierzam złożyć skargę do mediatora szpitala...
Do domu wróciliśmy po godzinie osiemnastej a miałam tylko dziecko ze szpitala odebrać...no....
I weź tu człowieku nie miej fobii szpitalnej....
Mój blog jest o moich robótkach wszelkiego typu i rodzaju,o moich dzieciach ,ogrodzie no i oczywiście o mnie
Translate
Obserwatorzy
ZAPRASZAM
Gościu, siądź pod mym liściem, a odpoczni sobie!
Nie dójdzie cię tu słońce, przyrzekam ja tobie,
Choć się nawysszej wzbije, a proste promienie
Ściągną pod swoje drzewa rozstrzelane cienie.
Jan Kochanowski
Rozgosc sie u mnie gosciu znany lub tez nie. Mam nadzieje ze bedzie Ci u mnie milo. Jesli tak sie stanie nie zapomnij zostawic po sobie sladu w postaci komentarza, ktory jest najmilsza nagroda za moja prace. Z gory dziekuje
Nie dójdzie cię tu słońce, przyrzekam ja tobie,
Choć się nawysszej wzbije, a proste promienie
Ściągną pod swoje drzewa rozstrzelane cienie.
Jan Kochanowski
Rozgosc sie u mnie gosciu znany lub tez nie. Mam nadzieje ze bedzie Ci u mnie milo. Jesli tak sie stanie nie zapomnij zostawic po sobie sladu w postaci komentarza, ktory jest najmilsza nagroda za moja prace. Z gory dziekuje
APEL
Zdecydujmy się na kupno prezentów od drobnych przedsiębiorców, ze sklepu z rękodziełem, od sąsiada, który robi wszystko, aby utrzymać swój sklepik, od przyjaciółki, która wytwarza niepowtarzalne rzeczy, od tego, który oparł się globalizacji w naszych okolicach... Zróbmy tak, aby nasze pieniądze dotarły do zwykłych ludzi, którzy ich potrzebują, nie do firm międzynarodowych i wielkich przedsiębiorców, którzy płacą zbyt mało swoim pracownikom i przemieszczają firmy w inny koniec świata... robiąc tak więcej osób będzie mogło przeżyć rok i utrzymać chociaż siebie,nie mówiąc o utrzymaniu rodziny. Jeśli się zgadzasz, skopiuj to i wklej na swojej tablicy.
Powiem tylko tak,ja pierniczę.Na szpitale,na nasze szpitale,nic nie poradzisz.Miałam podobna sytuację niedawno,jak wychodziłam z nowo narodzonym dzieckiem ze szpitala.Czekałam na korytarzu z noworodkiem,bo pani,która zajmowała się wypisywaniem wypisów itp naszą dokumentację wrzuciła gdzieś pod spód innych papierzysk.W końcu dopingowana przez moja siostrę,która po mnie przyjechała zrobiłam tam małe zamieszanie.Szkoda gadać.
OdpowiedzUsuńAga, od blisko 19 lat mam tak często. Przestałam biegac z moją Alą po lekarzach, radzę sobie różnymi sposobami, idę do nich, jak już muszę. Wiem, że są fantastyczni lekarze i cudowne szpitale czy przychodnie, ja do takich nie trafiłam, pewnie nie mam szczęścia. I powiem Ci, że teraz reaguje inaczej, pytam, jestem upierdliwa az do bólu, ale kiedyś bywało, że stałam i czekałam...czekałam...czekałam, a oni mieli mnie w dupie :)
OdpowiedzUsuńTrzy razy sprawdzałam: to nie jest opis polskiego szpitala! Czyli wszędzie jesteśmy "przypadkiem" a nie człowiekiem!
OdpowiedzUsuńWspółczuję Ci z całego serca.
Lideczko- tyle ze to w Belgii a nie w Polsce miało miejsce;i jakby nie było standard jest tu o wiele większy niż w kraju;za gruba kasę wiec i wymagania co do usług mam większe,w końcu ja za to place z własnej kieszeni w jakimś tam procencie
OdpowiedzUsuńrealko-no widzisz ty, paranoja normalna;na pogotowiu super przemili lekarze;pełna perfekcja;diagnoza bardzo szybka;od razu kroplówka przeciw bólowa a po rozpoznaniu i antybiotyk aby się infekcja nie rozszerzała;nawet telefon o 3 rano od lekarza po operacji a kilkanaście godzin późnej taka obsuwa i to tylko kilka pieter wyżej...
oslun-nawet już "przypadkiem" nie jesteśmy a kolejnym numerkiem w wielkiej fabryce zwanej szumnie"szpital"
OdpowiedzUsuńMasakra, a ja myślałam że takie rzeczy to tylko w Polsce ;o(
OdpowiedzUsuńO Matko!W życiu bym nie przypuszczała!
OdpowiedzUsuńFaktycznie fobii idzie się nabawić jak nic!
Niestety mnie to nie dziwi a powinno ... Serdecznie ci współczuję.
OdpowiedzUsuńMamuśka przerażasz mnie...ja myślałam,że takie kwiatki to tylko u nas,w Polsce...
OdpowiedzUsuńtrzymajcie się,a dla Sary duuużżżooo zdrówka...
buziole Hania :-)))
wspolczuje:((
OdpowiedzUsuńu nas niestety podobnie sie dzieje ,wiec modle sie zebysmy nie musieli korzystac z ich "pomocy"
O ja pierdzielę ......... Trzymaj mnie i moich najbliższych dobry losie z dala od lekarzy i szpitali ...
OdpowiedzUsuńMiałam napisać dokładnie to samo co Mysia...
OdpowiedzUsuńmamuśka buziaki wielkie posyłam Tobie i dzieciakom...widzę że Ty za każdym razem masz przygody w tych szpitalach...i dziwić się później że dziaciaki nie lubia szpitali, lekarzy czy dentystów...brak słów
OdpowiedzUsuńTe malowane lale tylko o podwyzki wolaja,wiecznie im malo,krowom jednym,nie mowiac juz o lekarzach laowkarzach,co nie umieja odczytac wyniku z histopatologii,mimo,ze lapowke taki pan pierdzistolek ordynator wzial!!!!!!!!!!!!I co sie okazalo?rak byl,ale do tego doszli lekarze w Holandii,rok po operacji w Polsce.!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Powiesic ich wszystkich,na bezrobocie,bykow leniwych,arogantow,lapowkarzy,panow zycia i .............Do diabla z nimi!!!!!!!!!!Dobrze im dosralas,do prasy z nimi,do Uwagi,do Celownika itd!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńWspółczuję, przechodziłam walkę szpitalną niedawno tylko chodziło o staruszkę 82 letnią. Operacja poniedziałek wypis czwartek (śwęto!) Lekarza nie uwidziałam na oczy, bo albo już sobie poszedł(choć powinien być,a ja zwolniłam się z pracy specjalnie), albo miał zabieg. Personel pielęgniarski stosunek do starych karygodny, dostała jedna taki opierdol,że uciekła. I dobrze że mnie tam szlak nie trafił bo ciśnienia miałam chyba z 500. Sk.. całe te szpitale,żadnych składek, na konto i jak zachoruje to zapłacę i jeszcze mnie w rękę pocałują. Niech dziecinka zdrowieje. Cmokusie.
OdpowiedzUsuń