Czytanie wampirzej sagi juz ukonczone. Nawet zaliczylam tom 5 i musze powiedziec, ze warto bylo go przeczytac, aby lepiej zrozumiec to co dzialo sie w fabule pozostalych czesci.
Robotkowo marnie u mnie jest i to z powodu czytania jak i tez z innych powodow. Roznych powodow. Przede wszystkim zycie od dluzszego juz czasu mnie nie rozpieszcza i "co sie polepszy,to sie spiepszy". Dola chyba zalapalam totalnego,bo jakos tak sama ze soba do porozumienia dojsc nie moge. Doktory mnie doprowadzaja do szalu. Mam czasem wrazenie,ze w ogole wszyscy dookola mnie to uwazaja mnie za jedna wielka oszustke. No tak mojej choroby nie widac a bol jest odczuciem subiektywnym....To znaczy widac ale tylko na rendgenach i takich temu podobnych...Pieprzona ubezpieczalnia mi jeszcze nie zaplacila nawet pol grosza a na zwolnieniu lekarskim jestem od 1 lutego,wiec wisza mi jakby nie bylo kase za 2 miesiace z haczykiem (pierwszy miesiac placi pracodawca). Wczoraj dzwonilam i powiedzieli mi ,ze dopiero po wizycie kontrolnej u ichnego doktora mi zaplaca,czyli po 16 maja. Nie narzekam na brak pieniedzy jako takich ale jestem uzalezniona finansowo od PM. Nie nawidze byc zalezna od kogokolwiek i czegokolwiek, wiec doluje mnie to tez z deczka. Moze to durne, ale zle sie czuje psychicznie wydajac kase PM na swoje hobby. Nie zeby mi cos wypominal,albo cos z tych rzeczy;problem tkwi we mnie samej.Czuje sie jak taki pasozyt...To ze nie jestem w stanie zrobic tego co bym chciala w domu,ze pomimo tego ze czasu mam mase i cale dnie spedzam w domu to rodzina jeszcze musi mi pomagac w obowiazkach domowych;to ze po 6 tygodniach mialo byc lepiej (bolowo) a nie jest,to ze nie mam swojej kasy ; to ze doktory traktuja mnie przedmiotowo; to i wszystko inne sprawia ze czuje sie bezuzyteczna ...czuje sie wrecz ciezarem dla swojej rodziny....i boje sie ....boje sie juz bolu...boje sie przyszlosci...boje sie kolejnych badan,bo te co zrobilam sa zle i jeszcze bardziej mnie doluja....powinnam sie umowic na wizyte do kolejnego specjalisty ale nie mam ochoty ...szczerze rzecz biorac to nie mam na nic ochoty i wszystko co robie to robie z przymusu...i albo rycze ale "warcze" na wszystkich...oj specjalista to by sie chyba przydal jednak ale od glowy ,bo na wszystko inne to juz chyba za pozno....
Mój blog jest o moich robótkach wszelkiego typu i rodzaju,o moich dzieciach ,ogrodzie no i oczywiście o mnie
Translate
Obserwatorzy
ZAPRASZAM
Gościu, siądź pod mym liściem, a odpoczni sobie!
Nie dójdzie cię tu słońce, przyrzekam ja tobie,
Choć się nawysszej wzbije, a proste promienie
Ściągną pod swoje drzewa rozstrzelane cienie.
Jan Kochanowski
Rozgosc sie u mnie gosciu znany lub tez nie. Mam nadzieje ze bedzie Ci u mnie milo. Jesli tak sie stanie nie zapomnij zostawic po sobie sladu w postaci komentarza, ktory jest najmilsza nagroda za moja prace. Z gory dziekuje
Nie dójdzie cię tu słońce, przyrzekam ja tobie,
Choć się nawysszej wzbije, a proste promienie
Ściągną pod swoje drzewa rozstrzelane cienie.
Jan Kochanowski
Rozgosc sie u mnie gosciu znany lub tez nie. Mam nadzieje ze bedzie Ci u mnie milo. Jesli tak sie stanie nie zapomnij zostawic po sobie sladu w postaci komentarza, ktory jest najmilsza nagroda za moja prace. Z gory dziekuje
APEL
Zdecydujmy się na kupno prezentów od drobnych przedsiębiorców, ze sklepu z rękodziełem, od sąsiada, który robi wszystko, aby utrzymać swój sklepik, od przyjaciółki, która wytwarza niepowtarzalne rzeczy, od tego, który oparł się globalizacji w naszych okolicach... Zróbmy tak, aby nasze pieniądze dotarły do zwykłych ludzi, którzy ich potrzebują, nie do firm międzynarodowych i wielkich przedsiębiorców, którzy płacą zbyt mało swoim pracownikom i przemieszczają firmy w inny koniec świata... robiąc tak więcej osób będzie mogło przeżyć rok i utrzymać chociaż siebie,nie mówiąc o utrzymaniu rodziny. Jeśli się zgadzasz, skopiuj to i wklej na swojej tablicy.
zycie plata ci figle....;/ nie milo ale czasami warto troszke optymizmu wprowadzic w zycie, chociaz wiem ze to trudno jak juz zalapie sie totalnego dola...ale pomysl w zyciu tak jest ze czasami jestes pod stolem czasami na stole, tobie niedaleko do tego zebys byla na stole...:) minie to zlo i bedzie dobrze :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńhttp://maczka0.blogspot.com/
Aguś tulę cię mocno, domyślam się co przeżywasz, ja tak przez 6 lat się męczyłam żeby mi zdiagnozowali chorobę, co przeszłam to moje (milon badań, szpitale, kliniki itd)nie poddawaj się i walcz i nie przejmuj się głupimi lekarzami donieuczonymi, sama to przeszłam to wiem co mówię, zobaczysz natrafisz na lekarza dobrego jak ja ktory cię dobrze zdiagnozuje :) Tulę cię i trzymam kciuki :*
OdpowiedzUsuńPs.Ja sama dziś mam doła ogromnego (z innego powodu ) i jak sprawa się nie wyjaśni dziś lub jutro to będzie kiepsko :(
Miłego dnia Aguś :)
Aga trzymaj się dzielnie w tych trudnych chwilach, wiem, że rad dostajesz dużo, z problemem jednak jesteś sama. Trzymam kciuki by starczyło Ci sił na kolejne badania i wizyty u kolejnych specjalistów, oraz wiary w sens tego całego postępowania. Absolutnie zabraniam Ci mieć czarne myśli typu "jestem pasożytem"!! Ty?? Pasożytem?? Jesteś super babką z chwilowym kryzysem... tyle Ściskam mocno
OdpowiedzUsuńAguś przytulam mocno , będzie lepiej . A głupot nie gadaj partnerstwo jest jak raz się daje ,raz dostaje (pomoc , kasę ,dobre słowo itp. ). Dbaj o siebie i to teraz się liczy a doktora prawdziwego jak poszukasz to znajdziesz . To chyba nie dinozaur i nie wymarł ?
OdpowiedzUsuńBuziole i uściski energetyczne dla ciebie .
Bardzo ciepło cię ściskam! I daję pozwolenie wyłącznie na myślenie o zdrowiu bądź jego braku i to tylko czasami. Któż z nas jest absolutnie zdrowy? Natomiast co do finansów - w naszej rodzinie tylko mąż pracuje, moje "dochody" to kilkadziesiąt złotych miesięcznie i co mam nie mieć swego ukochanego hobby i rzecz jasna wydatków z nim związanych? Nigdy w życiu! Twój małż pewnie jeszcze poczuje się podbudowany jaki to on nie jest teraz karmiciel rodziny:) A to, że czasami rodzinka za ciebie ogarnie dom i pomoże to tylko na dobre im wyjdzie;)
OdpowiedzUsuńdziewczyny bardzo dziekuje wam za cieple slowa i wsparcie;teraz mi go bardzo potrzeba;z chorobskiem zmagam sie juz 8 lat i bede sie zmagac do konca zycia;pewnie za kilka dni przejdzie mi moj dolek,jak tylko przestanie tak piekielnie bolec;z tym ze boli nauczylam sie juz zyc,bo jest on do zniesienia;sa jednak takie dni ze boli bardzo i zadne leki nie pomagaja;dostalam propozycje od mego reumatologa na morfine w plastrach ale stanowczo powiedzialam nie.mam Tramadol w kroplach na gorsze momenty,ktory i tak usmierza tylko bol;nie chce nawet probowac mocniejszych lekow narkotykowych,bo sie boje,ze mi sie spodoba;moze ktos powie ze to glupie,ale bardziej od bolu boje sie uzaleznienia od morfiny;nie chce skonczyc jak moj wlasny sp dziadek,ktory bez lekow przeciwbolowych nie umial zaczac dnia
OdpowiedzUsuń